Otwieramy wszystkie samochody i mieszkania

Włamywacz Włamywacz

Bielsko-Biała, Cieszyn, Szczyrk, Skoczów, Żywiec, Wisła, Andrychów, Oświęcim, Kęty, Ustroń

Artykuł ''Włamanie na życzenie''

Artykuł ''Włamanie na życzenie''

Włamanie na życzenie. Mistrzowie w arcytrudnej sztuce władania wytrychem
Z ich usług korzystają nie tylko zwykli zjadacze chleba, którym przez chwilę zapomnienia zdarzyło się zatrzasnąć drzwi w samochodzie, zgubić klucze czy też uszkodzić zamek w drzwiach mieszkania. Na pomoc wzywają ich zarówno policjanci, jak i komornicy czy służba celno-skarbowa. Tak właśnie powstało pogotowie zamkowe. W rozmowie z portalem mówią o kulisach swojej pracy. To historia o kilku takich, którym żaden zamek niestraszny.

Prywatnie zwyczajni panowie, jakich w Bielsku-Białej tysiące, zawodowo mistrzowie w arcytrudnej sztuce władania wytrychem, choć raczej niż „włamywanie” wolą określenie „awaryjne otwieranie”. Wszystko zaczęło się od rodzinnej firmy, gdzie sprzedawali klucze do punktów, które dorabiają je na terenie całej Polski. To tam uczyli się fachu od podstaw.

Wszystko kręci się wokół kluczy

„Dłubanie” w zamkach od zawsze było ich pasją, dzięki czemu od kilkunastu lat z powodzeniem prowadzą firmę, która specjalizuje się m.in. w otwieraniu drzwi na zlecenie. Z ich usług korzystają nie tylko zwykli zjadacze chleba, którym przez chwilę zapomnienia zdarzyło się zatrzasnąć drzwi w samochodzie, zgubić klucze czy też uszkodzić zamek w drzwiach mieszkania. Na pomoc wzywają ich więc zarówno policjanci, jak i komornicy czy służba celno-skarbowa. W rozmowie z portalem zdradzili niektóre szczegóły swojej pracy.

- Nasza firma istnieje już od siedemnastu lat. Specjalizujemy się nie tylko w awaryjnym otwieraniu, ale również, a może przede wszystkim zajmujemy się dorabianiem kluczy i serwisem zamków. Wszystko od zawsze kręci się wokół kluczy. Otwieranie to tylko część naszej pracy, jednak trzeba przyznać, że jest to praca bardzo angażująca. Choćby dlatego, że jesteśmy pod telefonem 24 godziny na dobę, nie mamy normowanych godzin pracy, bo przecież nikt nie ma wpływu na to, kiedy i gdzie trzeba będzie komuś pomóc - mówi jeden z mężczyzn.

Jak się okazuje, ich praca ma swoje mankamenty. Przede wszystkim wcale nie jest łatwo wyuczyć się tego fachu, ponadto profesjonalne narzędzia do otwierania zamków kosztują niemałe pieniądze. Najdroższych zamków, wbrew pozorom, nie otwiera się wsuwką do włosów czy wykałaczką. Pomocne są lata praktyki.

Zdarza się, że nie przyjmują zlecenia

- Coraz trudniej o takie umiejętności. Trzeba się cały czas doskonalić, nie można stać w miejscu. Cały czas sprawdzamy nowinki techniczne i uczymy się. Dzisiejsze zamki bardzo różnią się od tych, które były w użyciu kilka, kilkanaście lat temu. Dlatego nie ma wyjścia i jeśli pojawia się na rynku coś nowego, to trzeba to kupić i nauczyć się na tym pracować. Są samochody, które jesteśmy w stanie otworzyć w niespełna minutę, nad innymi trzeba jednak spędzić kilka godzin. Często przeszkodą są choćby warunki atmosferyczne. Przykładowo, przy dużych mrozach nie ma mowy o pracy w rękawiczkach ze względu na brak wyczucia. Zawsze jednak staramy się pomóc, oczywiście unikając przy tym jakichkolwiek uszkodzeń, bo za to właśnie płaci nam klient - słyszymy.

Oczywiście, nie wszystkie zlecenia są łatwe i przyjemne, czasami trzeba działać pod presją i ogromną odpowiedzialnością. Dziecko zatrzaśnięte w samochodzie, zajęcia komornicze, policyjne przeszukania to chleb powszedni „włamywaczy”. Jak sami przyznają, zdarza im się zwyczajnie nie przyjąć zgłoszenia.

- Są takie sytuacje, gdy nie ma czasu na zabawę w otwieranie. W czasie upałów czy mrozów, gdy ktoś zatrzaśnie dziecko w samochodzie i dzwoni do nas, a czas nagli lub warunki pogodowe są skrajne, zalecamy, by wzywający sam wybił szybę lub wezwał straż pożarną i uwolnił jak najszybciej swoją pociechę. Najgorsze są jednak wezwania do podejrzeń zgonów. Wprawdzie są to dość częste zlecenia, ale każdy kolejny przypadek zostaje w psychice. Zdarzają się również zlecenia, które krótko mówiąc są podejrzane i trzeba je dobrze zweryfikować - mówią „włamywacze”.

Drugi klucz to podstawa

Podejrzane zlecenia to nagminny problem. Jak więc sprawdzić czy osoba, która wezwała pomoc jest tą, za którą się podaje i czy rzeczywiście ma prawo prosić o otwarcie drzwi? - Po tylu latach pracy już na podstawie rozmowy telefonicznej umiemy sprawdzić zgłaszającego. Jeśli coś nam nie pasuje, to odmawiamy. Kolejnym krokiem są dokumenty. Jeśli ktoś posiada dowód rejestracyjny pojazdu lub akt notarialny nieruchomości, to nie ma większego problemu, pomożemy. Nauczeni doświadczeniem jesteśmy ostrożni, gdyż mieliśmy już przypadki, że byliśmy zmuszeni wzywać policję w celu potwierdzenia tożsamości klienta. Nie możemy sobie pozwolić na otwarcie samochodu czy mieszkania niewłaściwej osobie.

Panowie zwykle wykonują zlecenia na bieżąco, ale nie wszystkie dotyczą awaryjnego otwierania drzwi. Na co dzień prowadzą również stacjonarny serwis kluczy na jednym z bielskich osiedli. Korzystając z okazji rozmowy z najwyższej klasy specjalistami od zabezpieczeń, zapytaliśmy, jak dbać o bezpieczeństwo domów, mieszkań i pojazdów, by unikać przykrych sytuacji.

- Drugi klucz do samochodu to podstawa. Ludzie wciąż nie pamiętają, że o wiele łatwiej i taniej jest dorobić kluczyk niż wyrabiać go w sytuacji, gdy ten jedyny został zgubiony. Tak samo zalecamy, by w mieszkaniach osób starszych montować zamki z gałką od środka. Wtedy dziadek czy babcia nie włożą klucza od wewnątrz, uniemożliwiając w ten sposób rodzinie wejście do środka. Żeby uniknąć włamania, warto mieć w drzwiach wejściowych co najmniej dwa różne zamki. Zawsze powtarzamy też, że wkładka w zamku nigdy nie powinna wystawać, wystająca nie jest żadnym zabezpieczeniem. Nie trzeba chyba przypominać, że wizjer to również podstawowy środek zapobiegawczy, każdy powinien wiedzieć kto stoi za drzwiami zanim je otworzy - dodają nasi rozmówcy.

zródło 
https://bielsko.biala.pl/aktualnosci/45155/wlamanie-na-zyczenie-mistrzowie-w-arcytrudnej-sztuce-wladania-wytrychem


Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!